Kolorówka debby – tusz i kredka idealne?

 

Jeżeli bardzo mi się śpieszy to potrafię wyjść z domu bez makijażu, zwłaszcza gdy rano pędzę z synem do szkoły. Jednak na użycie tuszu do rzęs zawsze mam czas, jest taki element makijażu, o którym nie można zapomnieć nawet kiedy czasu jest bardzo niewiele.
Dobrze podkreślone oko to dla mnie najważniejsza część makeupu. Mam obsesję zwłaszcza w temacie tuszy do rzęs. Wśród moich zasobów kosmetycznych jest ich naprawdę sporo. Ciągle próbuję nowych produktów i szukam ideału. Mam kilka ulubionych tuszy, które ideałowi są bliskie. Zawsze wybieram tusze wyposażone w tradycyjne szczoteczki. Te, które mają silikonową lub plastikową główkę nie są dla mnie komfortowe w użyciu. Nie potrafię nimi dobrze operować i mimo licznych prób i szczerych chęci przekonania się do tego typu szczoteczek, wolę pozostać przy tych wykonanych z włosia. Użycie tuszu z silikonowym aplikatorem zawsze kończy się tym, że dosłownie dźgnę się w oko.

Ostatnio trafiłam na markę debby. Ta kolorówka jeszcze nie miała okazji gościć w mojej kosmetyczce, dlatego postanowiłam jej się dokładnie przyjrzeć. Tusz do rzęs, na który się zdecydowałam przekonał mnie swoją niespotykaną szczoteczką aplikacyjną. Pomyślicie pewnie co tak bardzo wyróżnia tę szczoteczkę – nic nadzwyczajnego a jej wielkość. Szczoteczka jeżeli tak mogę kolokwialnie napisać jest po prostu ogromna. Nigdy jeszcze nie miałam tuszu z takim aplikatorem. Tusz nakłada się na rzęsy rewelacyjnie i w tym przypadku śmiało mogę powiedzieć, że rozmiar ma znaczenie 😉 Szczoteczka jest wygodna i doskonale rozdziela rzęsy rozczesując je od samej nasady aż do końca. Dodatkowo kosmetyk pięknie pogrubia i wydłuża rzęsy, dzięki czemu są one idealnie podkreślone. Po nałożeniu nie osypuje się, nie kruszy i nie skleja rzęs. Jednym słowem jest to teraz mój produkt numer jeden jeżeli chodzi o makijaż rzęs – 100% Volume EXTRA. No i oczywiście nie uczula co w przypadku tuszu do rzęs zdarza się dosyć często.
Żeby mój makijaż oka był pełny zdecydowałam się również na czarną kredkę do oczu. Włoski ołówek do oczu również okazał się bardzo przystępnym produktem. Jest miękki, bardzo dobrze napigmentowany. Kredkę należy zużyć w ciągu 36 miesięcy po otwarciu. Produkt z łatwością rysuje kreskę na naszej powiece, nie odbija się i nie rozmazuje nawet po kilku godzinach.

Obydwa produkty pozytywnie mnie zaskoczyły, dlatego pierwsze spotkanie z kolorówką debby uważam za niezwykle udane.

Sezon na kolorowy makijaż jest w pełni podobnie jak sezon na przetwory. Przydomowe ogrody zaczynają już dawać pierwsze plony, które najlepiej oczywiście poddać odpowiedniej obróbce i przechować przez kolejne miesiące. W mojej kuchni królują już słoiki pełne zdrowych pyszności. Powoli otwieram sezon ogórkowy, a te układam nie tylko wekuję, ale wkładam do plastikowych butelek. Przetworów jest całkiem sporo, dlatego wszystko musi być odpowiednio podpisane. W tym wypadku najlepiej przeznaczone do tego etykiety, które znajdziecie między innymi na https://etykieta.info.pl/etykiety-na-butelki/. 

Znacie kolorówkę debby? Wyraźcie w komentarzach swoje opinie.

Nowszy post Starszy post

Similar Posts