Naturalne mydła Alepia – .
W moim dziale uroda najbardziej lubię pisać o produktach naturalnych. Mam pewność co do składu, nie muszę przeszukiwać całego internetu w poszukiwaniu informacji o szkodliwej lub mniej szkodliwej zawartości kosmetyku. Dzisiaj mam dla Was taki post, który pisało się z przyjemnością.
Często firmy reklamują swoją produkty jako naturalne, a gdy zajrzymy w skład przeżywamy rozczarowanie. Na blogu był ostatnio taki post, w którym trochę zawiodłam się na składzie i to właśnie dlatego, że firma reklamowała się jako producent kosmetyków naturalnych.
Dzisiaj pod lupę wzięłam kilka mydeł Alepia. Wydały mi się na tyle egzotyczne i niespotykane, że uznałam, że warto zaryzykować. Produkty do kąpieli bardzo lubię testować, bo praktycznie po pierwszym użyciu możemy już sobie wyrobić jakieś zdanie na ich temat. Poza tym, mojego syna kąpię tylko i wyłącznie w takich naturalnych mydłach, ponieważ są najlepsze na jego egzemę. W tym poście przyjrzymy się bliżej: Mydło Alep w płynie 40% Laurie, Mydło Alep z czerwoną glinką, Mydło Alep 25% oleju laurowego. Swoje mydła znalazłam w Greener Pharma.
Mydło Alep w płynie 40% Laurie
W składzie znajdziemy:
Oliwian potasu – substancja roślinna pochodzenia naturalnego, gruntownie oczyszcza i odtłuszcza, jest substancją pianotwórczą
Laurynian potasu – sól potasowa oleju laurowego, bezpieczna dla kobiet w ciąży
Gliceryna – substancja nawilżająca
Pottasium Hydroxide – regulator PH (śladowe ilości)
Oprócz tego w składzie znajdziemy także wodę – na pierwszym miejscu. Natomiast nie ma w nim: parbenów, SLS, EDTA, ftalanów, formaldehydu. Nie mamy tutaj żadnych barwników i substancji zpachowych. Jak widzicie skład jest imponująco krótki, dla porównania jedno z popularnych, reklamowanych w tv mydeł w płynie ma aż 27 składników.
Mydło otrzymujemy w typowym dla takiego kosmetyku opakowaniu. Pompka oczywiście zaopatrzona jest w blokadę przez rozlaniem, np. w transporcie. Pod względem technicznym działa bez zarzutu- nie zacina, nie rozchlapuje mydła. Sama szata graficzna etykiety kojarzy mi się bardzo orientalnie. Cała jest opisana w języku francuskim, ale znajdziemy z tyłu nalepkę w języku polskim z podstawowymi informacjami.
Jak widzicie ma dosyć nietypowy kolor, ja w sumie pierwszy raz spotykam się z taką barwą mydła. Jest ona identyczna z kolorem popularniej przyprawy “liścia laurowego” – taki sam ma też zapach. Nie jest zbytnio zachęcający, ponieważ jest bardzo intensywny. Na szczęście jednak nie pozostaje na skórze. Konsystencja jest gęsta, żelowa. Mydło nie spływa z ręki. Pieni się bardzo delikatnie, więc do mycia ciała warto rozprowadzić je na gąbce lub myjące. Rozwarstwia, ale jest to tylko i wyłącznie tego, że jest to produkt naturalny.
Mydło świetnie sprawdza się w pielęgnacji skóry wrażliwej. Mój syn już przywykł do tego, że nie może używać bajkowych kosmetyków skierowanych do dzieci. Dlatego z dużą dozą cierpliwości przyjmuje wszelkie kolejne mydła, żele i inne kosmetyki, które mu dostarczam. On sam jest najlepszym opiniotwórcą, bo już po pierwszej kąpieli wie, czy kosmetyk jest ok. Jego skóra bowiem natychmiast zareagowała by dyskomfortem. Podczas kąpieli w tym mydle, nie wystąpiła żadna alergia, świąd czy zaczerwienienia. Mogę uznać, że wręcz przeciwnie, ponieważ mydło nie wysusza skóry i wszelkie zmiany zniknęły. Teraz, gdy mamy trochę więcej minusowych temperatur muszę szczególnie natłuszczać skórę Oskara, dlatego to mydło jak najbardziej nam się sprawdza. Odczucie jest takie jakbyśmy myli skórę gęstym olejkiem. Jednak nie obawiajcie się żadnego uczucia tłustej skóry bo takie nie występuje.
W składzie znajdziemy:
Sodium Olivate – substancja roślinna, ma właściwości myjące i pianotwórcze
Illite – mineralna glinka czerwona, oczyszcza, odświeża, reguluje wydzielanie sebum
Sodium Laurate – delikatna substancja myjąca z oleju laurowego
Sodium Hydroxine – regulator PH (śladowe ilości)
W składzie na drugim miejscu jest także woda. Podobnie jak przy mydle w płynie ciężko mi się tutaj do czegokolwiek przyczepić, ponieważ to tylko 4 składniki.
Mydło otrzymujemy w kształtnej i regularnej kostce zapakowanej uprzednio w kartonik. Jednak nie kupujemy kota w worku, ponieważ w opakowaniu jest okienko przez które możemy obejrzeć i powąchać nasze mydło. Mydło jest brązowego koloru i ma tłoczone napisy, dlatego jak poprzednik kojarzy mi się orientalnie. Jeżeli jesteśmy przy zapachu to po raz kolejny mamy aromat liścia laurowego, jednak już mniej intensywny.
To mydło ma najwięcej zastosowań z pośród całej trójki ponieważ może służyć zarówno do pielęgnacji skóry jak i włosów. Jeżeli chodzi o skórę, to ma ich kilka: oczyszczanie, możemy go użyć jako maseczki pozostawiając powstałą pianę na 1 minutę na skórze, jako peeling – masując skórę powstałą pianą, oraz zamiast żelu do golenia. Jeżeli chodzi o włosy to jest to 100 % naturalny twardy szampon o właściwościach przeciwłupieżowych i regulujących nadmiar sebum. Tutaj przytoczę opinię męża, który: “żelu do golenia już nie chcę widzieć”. Mydło pięknie natłuszcza skórę i robi bardzo stabilną pianę, zapewniając dobry poślizg dla maszynki. Chociaż najpierw marudził na zapach, to po pierwszym goleniu całkowicie się przekonał. Zawsze cierpiał z powodu jakiś podrażnień, a podczas stosowania mydła nic takiego nie ma miejsca. Wypróbował je również jako szampon i też jest zadowolony bo mówi, że w końcu nie swędzi go głowa – a bardzo borykał się z tym problemem.
Mydło Alep 25% oleju laurowego
W składzie znajdziemy:
Sodium Olivate – substancja roślinna, ma właściwości myjące i pianotwórcze
Sodium Laurate – delikatna substancja myjąca z oleju laurowego
Sodium Hydroxine – regulator PH (śladowe ilości)
W składzie oczywiście dodatkowo woda. Nie ma się tutaj co rozpisywać bo skład mówi sam za siebie. Oczywiście wolne od : SLS, parabenów, formaldehydu, ftalanów, Peg-ów, EDTA.
Mydło otrzymujemy w postaci nieregularnej kostki – do takiego kształtu naturalnych mydeł jestem najbardziej przyzwyczajona. Kostka uprzednio zapakowana w tekturowy kartonik, który od razu wyglądem przywodzi na myśl kosmetyk naturalny. Zapach liścia laurowego oczywiście, bardzo intensywny – najbardziej z całej trójki.
To mydło zostawiłam dla siebie i Oskara. Po zetknięciu z wodą, ma formę olejku. Piana jest delikatna, ale dosyć gęsta. Nie powoduje ściągnięcia i przesuszenia skóry, także po umyciu twarzy nie musimy natychmiast korzystać z kremu. Podobnie jak mydło w płynie ładnie goi wszelkie zmiany skórne i likwiduje zaczerwienienia. Egzema w takich minusowych temperaturach jakie mamy obecnie atakuje ze zdwojoną siłą, także jeżeli ktoś również ma podobne problemy jak azs, łuszczyca, czy egzema to polecam zaopatrzyć się w tą kostkę. Warto wspomnieć, że ma również właściwości antyseptyczne co zapobiega rozwojowi powstałych już infekcji na skórze, m.in. trądziku.
Podsumowując mydła od Alepia na pewno zadowolą wszystkich, którzy lubują się w naturalnych kosmetykach i zwracają uwagę na skład. Ja bez obaw używam tych mydeł bo wiem, że mam do czynienia z produktami bezpiecznymi. Zapach jest dosyć specyficzny, no ale coś za coś. Zazwyczaj te pięknie pachnące mydła mają niestety skład, o którym długo by dyskutować.
Stosujecie naturalne mydła? Znacie markę Alepia?