Hristina Cosmetics – recenzja/ Maska do ciała i twarzy. – .
Dzisiaj przychodzę do Was z całkowitą nowością kosmetyczną!! Moje małe odkrycie ostatniego czasu, czyli marka Hristina Cosmetics. To bułgarskie kosmetyki, które do tej pory nie były mi znane.
Co wyróżnia tą markę to na pewno 100% naturalności. Jest to nieduża rodzinna produkcja oparta na bazie tradycyjnych receptur i pozbawiona jakiejkolwiek chemii. Z wielką chęcią rozpoczęłam przygodę z tymi kosmetykami, która mam nadzieję szybko się nie skończy. Mój koszyk zakupowy bowiem był pełen naturalnych wspaniałości, a dzisiaj opowiem Wam o jednej z nich.
Pierwsza w moje ręce trafiła maseczka do ciała i twarzy z serii SEZMAR COLLECTION Professional. Uwielbiam wszelkiego rodzaju maseczki i potrafię nawet kilka razy w tygodniu nakładać je na twarz. Jednak maseczki przeznaczonej do całego ciała nigdy nie miałam. Dlatego poniekąd taka maseczka jest też dla mnie nowością. Zapach pomarańczy i cynamonu nieodmiennie kojarzy mi się z Bożym Narodzeniem, a że nadal pisze dla Was siedząc obok mojej choinki to myślę, że to idealna pora na dodanie mojej opinii o tym kosmetyku.
BODY MASK – Orange & Cinamon
W składzie znajdziemy:
Kaolin- biała glinka, najbardziej delikatna ze wszystkich glinek, cechuje ją wysoka zawartość wapnia, cynku, krzemu i magnezu Olej z nasion winogron – stymuluje skórę, prowadzi do regeneracji komórek, jest silnym przeciwutleniaczem Olej z migdałów – przywraca skórze blask, usuwa martwe komórki, dogłębnie nawilża, łagodzi podrażnienia Olej z pomarańczy – ma działanie antyseptyczne, działa odświeżająco, rozgrzewająco i odprężająco Olej z cynamonu – ma właściwości rozgrzewające, przeciwzapalne i ściągające
Oprócz wymienionych składników aktywnych w składzie znajduje się jeszcze tylko i wyłącznie woda. Prawda, że już sama zawartość zachęca żeby wypróbować produkt na własnej skórze.
Maskę otrzymujemy w dosyć sporym, plastikowym słoiku. Jego pojemność to 500 ml. Grafika opakowania jest bardzo oszczędna i zminimalizowana do niezbędnego minimum. Pojemnik jest przeźroczysty dlatego od razu widzimy co kupujemy, a ponadto na bieżąco kontrolujemy ilość zużytej maski. Po odkręceniu słoika na pierwszy plan wysuwa się zdecydowanie nuta cynamonu i próżno w tym momencie szukać zapachu pomarańczy. Dosyć silny cynamonowy aromat po czasie jednak słabnie, żeby ustąpić miejsce pomarańczy. Także już podczas zmywania maski ze skóry czujemy przyjemny, cytrusowy aromat. Jeżeli ktoś nie lubi korzennego zapachu to nie wiem, czy da radę z tą maską bo zwłaszcza na twarzy w pierwszych chwilach po nałożeniu zapach jest dosyć mocny. Ja akurat cynamon bardzo lubię, więc mój nos był zadowolony 😉
Konsystencja jest stabilna, ale niezbyt gęsta dlatego z łatwością nanosimy maseczkę na skórę. W dotyku jest bardzo aksamitna, gładka i przyjemna. Kolejnym dla mnie plusem jest to, że zastygając nie tworzy na skórze skorupy, bo tego uczucia nienawidzę. Maseczka po prostu wysycha, dzięki czemu nałożona na ciało nie ogranicza nam swobody ruchów. Wystarczy nałożyć naprawdę cienką warstwę. Miałam wrażenie, że część tej maseczki moja skóra po prostu wchłonęła. Biorąc pod uwagę gramaturę opakowania i grubość warstwy nałożonej na skórę to stwierdzam, że jest to produkt po prostu mega wydajny. Również ze zmyciem jej ze skóry nie ma problemów, nie trzeba trzeć jak to bywa właśnie w przypadku takich masek, które zastygają na skorupę.
Ja aplikuję maseczkę na twarz i nogi, ponieważ te dwa miejsca na moim ciele wymagają największego wsparcia. Robię sobie taki zabieg 2 razy w tygodniu. Po aplikacji maseczki czuć delikatne, ale bardzo przyjemne ciepło na skórze. Po pierwszym użyciu czujemy jedynie gładką skórę, ale stosując ją dłużej zaczęłam zauważać bardzo pozytywne efekty. Kluczowa dla mnie sprawa to fakt, że nie wysusza ona skóry. Moja skóra na nogach, która zwłaszcza teraz podczas zimy jest strasznie przesuszona nabrała dużo zdrowszego wyglądu. Widać to zwłaszcza na udach, które były mocno przesuszone i nie wyglądało to już najlepiej. Co do skóry twarzy, to wiąże z ta maseczką sprawę zmian skórnych, które ustąpiły. Zawsze przed miesiączką pojawiały się na niej jakieś drobne niedoskonałości. Tym razem sprawa mnie ominęła i biorąc pod uwagę kosmetyki, które stosowałam w ostatnim czasie to prawdopodobnie całą zasługę mogę przypisać właśnie tej maseczce. Co tu się dużo rozpisywać widać ogólną poprawę stanę skóry.
Podsumowując: w 100% naturalny skład, świetna wydajność, piękny zapach i zauważalne efekty. No i do tego dochodzi niewysoka cena. Jeżeli zwracacie uwagę na skład to możecie zamawiać bez wahania i bez obaw o jakieś ukryte kwiatki w INCI. Jest to pierwsze spotkanie na blogu z tą marką, ale nie ostatnie bo czeka na Was jeszcze kilka moich recenzji marki Hristina Cosmetics.
Spotkaliście się już z tą marką kosmetyczną?